gdzie rodzinom starającym się o adopcje dziecka robi się ogromne przeszkody a rodzicom którzy nie zajmują się dziećmi przez wiele lat nie mogą odebrać praw rodzicielskich. To żenujące że ludzie tak bardzo przejmują się więzami krwi. Znam kilka osób adoptowanych i własnym uszom nie wierze jak opowiadają mi o swoim życiu. Podam przykład pewnej kobiety, mojej znajomej która została w szpitalu podmieniona, ona ma obecnie jakieś prawie 60 lat, gdy się urodziła, jej prawdziwa matka miała juz gromadkę dzieci i nie dość że w domu bieda to jeszcze mąż zapowiedział jej że jak nie urodzi syna to ma do domu z córką nie wracać.Pech chciał, urodziła córkę, a na łóżku obok kobieta urodziła swoje pierwsze dziecko, martwe. Tak bardzo z mężem chcieli mieć dzieci. Matka pijaczka zaproponowała sąsiadce podmiankę, Lekarze bez większego oporu zgodzili się, Po 20 kilku latach moja znajoma dowiedziała się że nie jest biologicznym dzieckiem swych rodziców, znalazła jakieś papiery odnośnie grupy krwi czy cos takiego. Odnalazła swoja prawdziwą matkę, Dziś twierdzi że kocha obie mamy. Pomaga finansowo swojej biologicznej matce alkoholiczce, swojemu ojcu alkoholikowi. Matkę która ją wychowała bardzo to ubodło ale przecież nie może niczego córce zabronić, córce która jak twierdzi "chce nadrobić stracone lata". Nie miałam odwagi zapytać jej wprost czy interesuje ją w ogóle że to kim dzisiaj jest i jakie wspaniałe miała dzieciństwo zawdzięcza obcym ludziom?? dzis jest księgową, zarabia kupę kasy, ma własny dom, rodzinę. A ona wciąż daje pieniądze biologicznym rodzicom pijakom usprawiedzliwiając ich tym że trudno im wyjść z nałogu, a oni wciąż ją oszukują że potrzebuja na jedzenie itp. Jak mozna kochać kogoś kto kiedyś bez pardonu oddał Cię obcym ludziom?? tylko dlatego że w ich żyłach płynie ta sama krew?? to jakiś absurd. Podobnie jak w przypadku Amandy....