zdecydowanie popieram opinie. ben jest o wiele lepszym scenarzystą, a po miescie zlodziei uważam ze jeszcze lepszym reżyserem, niz aktorem, bo w tym zadaniu przeważnie średnio sie spisywal, najcześciej poprawnie. bardzo mnie rozczulila ostatnia scena. szlachetny bohater, ktory poza zabojstwem tego pedofila podejmuje decyzje wylacznie zgodne z normami moralnymi, religijnymi i prawnymi, niedopuszczajac do siebie mysli pozwolenia nawet na mniejsze zlo, cierpi jakby byl tym zlym i chyba tak odbiera go w większości otoczenie . to nie tak mialo być - mysli widz. a jednak. witamy w swiecie gdzie bycie dobrym czlowiekiem to niemal zbrodnia. mlody affleck ma specyficzny sposob gry aktorskiej, ale jak dla mnie swietnie wpasowal sie w role kolesia z bostonu, ktory chodz w swej prawilności jest lekko naiwny to jednak ma troche z cwaniaczka, czyli typowy rodowity bostończyk:D nie żaluje ani sekundy spędzonej przed filmem. dobre kino, ale niestety trzeba przyznać ze nie na tyle aby określić je jako wybitne, ocena jw. 8/10